W zeszłym roku podjęliśmy decyzję, że kupimy mieszkanie. Takie ok.
70 m kw, aby szybko nie trzeba było go zmieniać. W ładnej okolicy, z
dużym balkonem i odpowiednim widokiem. Powiedzmy sobie szczerze - jeśli
do tych kryteriów dodać jeszcze rozsądną cenę - poszukiwania okażą się
nie lada wyzwaniem. Obejrzeliśmy zatem kilka potencjalnych mieszkań -
każde znajdowało się de facto w innej dzielnicy miasta (stolica
województwa), każde posiadało jakieś zalety, ale też i wady. Niekiedy
wadą był utrudniony kontakt z deweloperem, aczkolwiek być może zbyt
wiele oczekiwaliśmy? Deweloperzy od bloków zdają się być najmniej
nastawieni na dobry kontakt z klientem. Rabat jaki nam zaproponowano
przy cenie mieszkania 429.000,00 zł (i dodatkowo płatne miejsca w hali)
to 50 zł/m kw. Śmiechu warte jak dla nas.
Na tym skończył się temat mieszkania. Jeśli nie mieszkanie, to może
mały domek za miastem?
Tu też spotykaliśmy się z różnymi podejściami do
klienta, niemniej jednak i tak było już dużo lepiej i bardziej
obiecująco. Było kilka ciekawych opcji, jednak w trakcie konsultacji z
rodzicami, były one kolejno odrzucane. A to za daleko, a to w szczerym
polu, a to za duże natężenie zabudowy…
Wracając któregoś razu z oglądania domu pod miastem postanowiliśmy
naddać trochę drogi i pozwiedzać obrzeże miasta. I tak trafiliśmy tu:

Teraz jak na to patrzę, to widzę niezły bałagan przed murem. Niemniej
jednak wówczas nie miało to znaczenia. Oczyma wyobraźni widziałam już
bowiem piękny ogród i żywopłot.
I tak od sierpnia do grudnia wzięliśmy się za ten temat i kupiliśmy połówkę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz