Na tym etapie musimy trochę sztucznie cofnąć się w czasie (że też nie założyłam bloga od początku przygody ;/ )…
Pomijając wszelkie perturbacje związane z zakupem i przekazaniem
kluczy, pod koniec grudnia uzyskaliśmy własne gołe (ok - otynkowane)
ściany:
Kuchnia:

Salon:

I generalnie jeszcze mała łazienka, kotłowania, 4 pokoje u góry plus łazienka - wszystko w tym samym dość surowym standardzie.
Nie - nie zdawałam sobie sprawy z ogromu prac, jakie nas czekały (i wciąż czekają!).
A i bym zapomniała. Zanim kupiliśmy dom, rozważaliśmy przez chwilę
opcję jego wybudowania. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że dobrze
się stało, że tak się nie stało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz